Kłamstwa, większe kłamstwa, statystyka: statystyki Kościoła

Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego SAC opublikował ostatnio wyniki corocznego liczenia wiernych. Jak wyszło? Jeżeli wierzyć Wyborczej, najgorzej w historii – jeżeli wierzyć Rzeczpospolitej, religijność Polaków pogłębia się, a szybka laicyzacja, to nie u nas.

Porównanie tonu obu artykułów sprawia, że ciężko uwierzyć, że to te same dane. Suche, formalne sprawozdanie Wyborczej (ale tytuł zdecydowanie negatywny, a w końcu większość czytelników ogranicza się do tytułów) w porównaniu z żywym, optymistycznych tekstem Rzepy, pełnym zapewnień, że po pierwsze, to jest dobrze, a po drugie, nie bardzo źle brzmi jak z innej planety.

Ile w końcu jest uczestników Mszy? Według Rzepy, 40% katolików; według Wyborczej, 40% osób do tego przez Kościół zobowiązanych. Czy to to samo? Jak to się liczy? Sięgnęłam do źródeł.

Okazuje się, że ISKK stosuje dwa wskaźniki. Po pierwsze, dominicantes – procent zobowiązanych do uczestnictwa we Mszy wiernych, którzy faktycznie się na niej stawili. Do uczestnictwa nie są zobowiązane dzieci młodsze niż siedem lat, chorzy oraz ludzie starsi o ograniczonych możliwościach poruszania. Trudno byłoby co roku ich zliczać, więc ISKK przyjmuje, że zobowiązanych jest 82% wiernych z danej parafii. Wierni to wszyscy katolicy – według ISKK, 95,8% populacji. 40% tak naprawdę oznacza więc, że we Mszy uczestniczy 40%*82%*95,8% = 31,4%. Rzepo, nieładnie – pomyliliście się o prawie 9 punktów procentowych, czyli drobne trzy miliony obywateli.

Drugi wskaźnik to communicantes – ilu zobowiązanych do uczestnictwa we Mszy przystępuje do Komunii Świętej. To podobnie – wskaźnik podany przez ISKK, 16,1%, oznacza, że do Komunii przystępuje 12,6% Polaków.

Te wskaźniki uzyskiwane są podczas corocznego liczenia wiernych, odbywającego się w listopadzie. ISKK uważa, że są reprezentatywne dla całego roku – zatem wychodzi na to, że według Kościoła, mniej niż 1/3 Polaków jest jego aktywnymi członkami.

Jak to wygląda na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat? Wyborcza woła, że fatalnie – najgorzej od lat – podczas gdy Rzepa mówi, że spadek jest minimalny.

Interaktywny, fajniejszy wykres

Innymi słowy spada – i to spada całkiem szybko. W najlepszych chwilach we Mszy uczestniczyło ponad 16 milionów wiernych, a obecnie to jedynie 12 milionów.

Może nie tyle, by bić panicznie na alarm, ale sporo. Na pewno te liczby zadają kłam wizji Polski jako kraju w 95% katolickiego – liczba ochrzczonych, jak często w końcu w imię tradycji, a nie wiary, wcale nie pokazuje całej prawdy. (Nadmienię też, że nie znaczą, że katolicy w Polsce są prześladowani.)

Spora tendencja spadkowa w liczbie aktywnych wiernych jest nie do ukrycia, i może to stąd rosnąca intensywność wysiłków w znaczeniu terytorium krzyżami (od Sejmu po Parlament Europejski)? Ciekawe, co nas czeka za kilkadziesiąt lat – władza teokratycznej mniejszości, ateizm na czeską modłę, a może amerykański pluralizm ze szczyptą fanatycznych fundamentalistów.

Żródła danych: GUS oraz ISKK.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Polska i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na „Kłamstwa, większe kłamstwa, statystyka: statystyki Kościoła

  1. Bardzo ciekawe (zwłaszcza zestawienie GW i Rz)! A czy masz może jakieś pomysły dotyczące wzrostu liczby wiernych przystępujących do komunii? (Słowo „wzrost” jest tutaj pewnym nadużyciem, bo szczyt osiągnęliśmy w 2000 roku, a potem był – względnie mały, ale zawsze – spadek).

  2. Elbereth pisze:

    Słabo też nie jest z tym Kościołem u nas, co można wywnioskować po tym, jak zdecydowanie niewierzący politycy zapewniają, że nigdy, przenigdy nie pragnęli i nie zapragną działać jakkolwiek na szkodę Kościoła (Tusk) tudzież biorą ślub z własną żoną (także Tusk). ;-) Czy kiedykolwiek krzyż NIE wisiał w Sejmie, że piszesz o znaczeniu terytorium? To autentyczne pytanie, nie mam wiedzy historycznej. A w tym Parlamencie UE to krzyż został zawieszony przez normalnych katolików, a nie agencję ds. poprawiania statystyk, i wzbudził pono szczery zachwyt w zwiedzających ten przybytek Hiszpanach, którzy zaczęli wiwatować. Z niewyjaśnionych przyczyn sam szacowny Organ zauważył jego obecność dopiero po kilku dniach – widać krzyż tam pasował. ;-)

  3. Marta Jaga pisze:

    To, że politycy murem stoją za Kościołem niekoniecznie znaczy, że z nim dobrze – tylko że ma władzę ;) A krzyż w Sejmie nie wisiał zawsze. Powiesili go w 1997 (http://pl.wikipedia.org/wiki/Krzy%C5%BC_sejmowy), czyli ładne parę lat po końcu komunizmu – podczas którego to okresu, mało zaskakująco, krzyża też nie było.

    W Parlamencie UE zawiesili krzyż członkowie młodzieżówki PIS… Nie wiem, czy to tacy „normalni katolicy”, skoro ich partia jest w Polsce mocnym organem prokościelnym. W najlepszym przypadku to członkowie partii, która zbija duży polityczny kapitał na byciu prokościelną. A że Parlament UE ślamazarny jest, wszyscy wiedzą :D – w głosowaniu później znaczną większością odrzucili pomysł wieszania krzyży w swoim budynku.

Dodaj komentarz